Mamy terminale i co dalej?

Terminal 2 Portu Lotniczego Gdańsk wraz z infrastrukturą oraz obiektami towarzyszącymi otrzymał tytuł „Budowa roku 2011″. Przyznany tytuł jest najwyższą i najbardziej prestiżową nagrodą w Polsce przyznawaną w branży budowlanej. Byłem, widziałem, zgadzam się z werdyktem jury i gratuluję serdecznie zespołowi Portu Lotniczego i wykonawcy!

Pięknych terminali przybyło nam nie tylko w Gdańsku, ale także w innych portach lotniczych. Oprócz terminali jest także inna infrastruktura, ale to właśnie terminale są najbardziej widoczne i zazwyczaj traktowane są jako wizytówka lotniska i regionu. Coś w tym jest, bo wszak pasażerowie oceniają lotnisko nie po jakości drogi startowej czy klasie wyposażenia nawigacyjnego…

Budowa tych wszystkich obiektów była niejako koniecznością wynikającą ze wzrostu ruchu, czy wymagań w związku z UEFA EURO 2012. Można oczywiście dyskutować czy aż tak kosztowne projekty były potrzebne (jak podnoszą „krytykanci”), ale mamy co mamy i teraz pojawia się pytanie jak zapełnić te terminale pasażerami. Wzrost kosztów wynikający z olbrzymiego programu inwestycyjnego najlepiej byłoby przełożyć 1:1 na opłaty dla linii lotniczych, ale to może okazać się niemożliwe. Już teraz niektóre linie, zwłaszcza niskokosztowe, głośno mówią że na polskich lotniskach regionalnych zrobiło się za drogo i że to rujnuje ich biznes.

Szczerze mówiąc nie zazdroszczę zarządcom lotnisk bo z jednej strony twarde reguły księgowości i zapisy umów o finansowanie, a z drugiej klienci – linie lotnicze głośno domagające się obniżki kosztów operowania na danym lotnisku. W dodatku grożą, że jak nie to ograniczą skalę operacji i spadnie liczba pasażerów! A prognozy we wnioskach o finansowanie były optymistyczne, że ho ho…

Trzeba by się w takim razie zastanowić co zrobić aby niebezpieczeństwo zażegnać?

Można oczywiście dopłacać liniom na różne sposoby, ale to droga zwodnicza i w dodatku żaden budżet żadnego regionu w średnim terminie tego nie zniesie. Daleko trudniejszą, ale jednak rekomendowaną drogą, jest obniżenie całościowych kosztów operowania z lotniska poprzez obniżenie kosztów handlingu, czy paliwa. To by jednak oznaczało konieczność wpuszczenia konkurencji, a zwłaszcza złamania monopolu Petrolotu. Kto się odważy?

Konieczna też wydaje się zmiana w podejściu do linii lotniczych i do rozwoju połączeń. Od takiego który scharakteryzować możemy słowami „patrzcie jaki fajny terminal mamy” do takiego „co jeszcze możemy dla was zrobić?”, „podzielmy się ryzykiem”, „nasz obszar ciążenia stał się bardziej atrakcyjny / większy”, „u nas taniej zatankujecie”. To najlepsza muzyka dla uszu menedżerów linii lotniczych. A ci którzy wcześniej zaczną śpiewać na nową nutę na pewno wygrają. I zacząć trzeba już teraz, nawet zachwycając się dynamiką ruchu wywołaną przez OLT Express, bo niektóre działania zabierają czas.

sebastian-gosciniarek

Jestem jednym z założycieli i Partnerem w BBSG. Od ponad 10 lat zawodowo związany z branżą lotniczą. Pracowałem dla lotnisk, linii lotniczych, firm handlingowych, samorządów i instytucji rządowych, inwestorów prywatnych w Polsce i w regionie CEE. Realizowałem projekty doradcze obejmujące zagadnienia strategiczne, rozwojowe, plany biznesowe, finansowanie i współpracę z inwestorami i podmiotami prywatnymi.

Szczególnie angażuję się w planowanie rozwoju działalności lotnisk, współpracę przewoźników i lotnisk, rozwój połączeń lotniczych, poprawę connectivity, współpracę różnych środków transportu. Pracuję też nad projektami z zakresu rozwoju gospodarczego i wpływu komunikacji lotniczej na atrakcyjność inwestycyjną regionów i miast. Interesują mnie zagadnienia wpływu działalności lotniczej na rozwój gospodarczy i społeczny – powiązanie wyzwań rozwojowych dla kraju i regionów z działaniami biznesowymi na poziomie poszczególnych podmiotów.

Jestem absolwentem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie i Uniwersytetu Minnesota – Carlson School of Management, gdzie zdobyłem tytuł MBA.

sebastian-gosciniarek