I znów o OLT Express…

Wydaje się, że powstanie, krótka działalność i upadek OLT zasługują na miano lotniczego wydarzenia roku. Tym razem do napisania kilku słów sprowokował mnie wpis kolegi blogera ukazujący się na portalu euroinfrastructure.eu A konkretnie chodzi mi o wpis pod tytułem „Jak OLT psuł rynek”, autorstwa Jakuba Majewskiego. Wpis bardzo ciekawy, ale zastanawiam się czy rzeczywiście ta linia lotnicza psuła rynek? Moim zdaniem nie.

Trudno jednoznacznie stwierdzić czy rynek się sam wyregulował bo okres działania tej linii był zbyt krótki, no i dla mnie nie są do końca jasne okoliczności i przyczyny upadku OLT. Wydaje się, że przyczyną końca tej linii nie był model biznesowy, błędy w zarządzaniu czy rozbuchane koszty (te czynniki doprowadziłyby do upadku dopiero za jakiś czas!) tylko nagłe odcięcie finansowania. Tak więc to nie rynek się wyregulował tylko okoliczności zewnętrzne wyrugowały jednego z graczy. Polski rynek nie jest bowiem na tyle dojrzały aby się sam regulował. Niestety za mało mamy jeszcze przewoźników, brakuje dobrych praktyk, historia działania jest niedługa… Zresztą gdyby rynek sam się regulował to niepotrzebny byłby regulator czyli ULC!

Na rynek można wchodzić z cenami atrakcyjnymi, nawet poniżej kosztów aby ten rynek zdobyć. Tak zrobiło OLT (przynajmniej deklarowało) i tak robi wiele podmiotów na różnych rynkach. I było to działanie mające na celu choćby trochę wyrównać pozycję lotnictwa wobec kolei czy transportu drogowego. Niestety przewoźnicy i lotniska muszą odbierać pasażerów stosując takie ryzykowne strategie bo państwo nie traktuje wszystkich gałęzi transportu równo. W transport drogowy i szynowy wpakowano już tak zawrotne sumy z funduszy unijnych czy budżetu centralnego że lotnictwo przy tym to dosłownie „małe miki”. A jak wygląda sytuacja? Superoptymistom polecam sprawdzić połączenia kolejowe Warszawa-Kielce lub drogę krajową numer 7.

Latanie nie jest tylko dla bogatych. Po Polsce można latać. Może nie za 99 PLN w długim okresie ale za przyzwoite pieniądze, porównywalne z tymi za bilet kolejowy czy paliwo do samochodu. I jest możliwe żeby mieszkając w Rzeszowie załatwić w jeden dzień interesy w Szczecinie czy Gdańsku i wrócić do domu na kolację. W obecnej sytuacji pewnie część pasażerów odzyska kolej i będą tłuc się po kilka godzin na odcinku 180 km. Część pewnie wróci na nasze perfekcyjne drogi i będzie ryzykować życie swoje i innych żeby zdążyć. Spora jednak część zostanie w domach i swoich regionach i po staremu będą rozwijać biznes „wokół komina”. Bo przecież LOTem czy Eurolotem nie polecą bo ci oferty dla nich nie mają, a i ceny wróciły jakby do „normy” sprzed OLT.

sebastian-gosciniarek

Jestem jednym z założycieli i Partnerem w BBSG. Od ponad 10 lat zawodowo związany z branżą lotniczą. Pracowałem dla lotnisk, linii lotniczych, firm handlingowych, samorządów i instytucji rządowych, inwestorów prywatnych w Polsce i w regionie CEE. Realizowałem projekty doradcze obejmujące zagadnienia strategiczne, rozwojowe, plany biznesowe, finansowanie i współpracę z inwestorami i podmiotami prywatnymi.

Szczególnie angażuję się w planowanie rozwoju działalności lotnisk, współpracę przewoźników i lotnisk, rozwój połączeń lotniczych, poprawę connectivity, współpracę różnych środków transportu. Pracuję też nad projektami z zakresu rozwoju gospodarczego i wpływu komunikacji lotniczej na atrakcyjność inwestycyjną regionów i miast. Interesują mnie zagadnienia wpływu działalności lotniczej na rozwój gospodarczy i społeczny – powiązanie wyzwań rozwojowych dla kraju i regionów z działaniami biznesowymi na poziomie poszczególnych podmiotów.

Jestem absolwentem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie i Uniwersytetu Minnesota – Carlson School of Management, gdzie zdobyłem tytuł MBA.

sebastian-gosciniarek