Jeśli mówi się A, trzeba powiedzieć i B (nawet jeśli trochę to boli)

Z takiego założenia wychodzę proszony o opinię na temat kolejnej transzy pomocy dla LOTu. Nigdy nie byłem zwolennikiem bezrefleksyjnego pompowania publicznych pieniędzy w upadające przedsiębiorstwa należące do skarbu państwa. I nie zmienia mojej filozofii fakt, że w tym przypadku chodzi o firmę z tak bliskiego mi sektora lotniczego i firmę, której przetrwanie ma moim zdaniem niezwykle istotne znaczenie dla przyszłości polskiego sektora lotniczego.

Dlaczego jednak akceptuję takie działanie w tym przypadku? Uważam, że byłoby nierozsądne, a na pewno skrajnie niekonsekwentne, aby po udzieleniu pierwszej transzy pomocy i warunkowej jej akceptacji przez Komisję Europejską, wykonać nagle zwrot o 180 stopni i odmówić dalszego wsparcia. Czy ktoś naprawdę uważał, że LOT zadowoli się pierwszą transzą i nie poprosi o więcej? Przecież przygotowywany obecnie program naprawczy na pewno zakładał a priori przyznanie kolejnego pakietu pomocowego. Tak jak a priori założono w nim np. korzystny dla spółki efekt renegocjacji umów handlowych z kluczowymi dostawcami, bez faktycznego potwierdzenia takiej możliwości z zainteresowanymi firmami.

Jak większość obserwatorów rynku chciałbym, aby LOT jak najszybciej przestał być spółką kontrolowaną przez skarb państwa, bo w tym tkwi od lat źródło większości problemów tego przewoźnika. Ale o to na pewno nie będzie łatwo i jeszcze przez pewien czas na pewno musimy pogodzić się z państwową własnością w tej spółce.

Co moglibyśmy zatem otrzymać w zamian jako podatnicy, którzy od wielu lat łożą na utrzymanie naszej narodowej linii lotniczej?
Pełną transparentność, dostęp do informacji i przejrzystość w działaniach spółki i skarbu państwa? Deklarację, że jeśli okaże się, że obecnie prowadzona próba ratowania LOTu nie wypaliła już więcej do tego biznesu ani złotówki nie dołożymy? Rozsądek nakazywałby tego właśnie oczekiwać. Niestety racjonalna kalkulacja podpowiada, że oczekiwanie realizacji takich postulatów byłoby przejawem naiwności.

bartosz-baca

Jestem jednym z założycieli i Partnerem w BBSG. Jestem też ekspertem Komisji Europejskiej ds. rynku lotniczego. W pracy dla sektora lotniczego staram się poszukiwać nowych modeli wzrostu przychodów pozalotniczych i synergii we współpracy pomiędzy firmami lotniczymi a podmiotami funkcjonującymi w otoczeniu tej branży. Fascynuje mnie obszar związany z poprawą doświadczenia pasażerów i innowacyjne podejście do tworzenia nowych usług dla pasażerów.

Pracuję dla jednostek sektora publicznego, które usprawniają swoje systemy przyciągania inwestycji i chcą bardziej skutecznie stymulować rozwój gospodarczy miast i regionów.

Wcześniej pracowałem w zespole Transportu Infrastruktury i Sektora Publicznego w PwC. Jestem absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydziału Prawa Uniwersytetu Rennes 1 we Francji oraz Studiów Podyplomowych: Zarządzanie i Finansowanie w Sektorze Transportu Lotniczego w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.

bartosz-baca