O biurze podróży, które chciało zostać przewoźnikiem i przewoźniku, który chciał zostać biurem podróży

W ostatnim dniach światy polskich przewoźników lotniczych i tour operatorów wydają się szybko do siebie zbliżać. Wiadomo, że przewoźnicy i tour operatorzy są od siebie zależni i żyją w biznesowej symbiozie. I właśnie teraz ten symbiotyczny układ może zostać naruszony.

Z jednej strony tę równowagę naruszyć chce narodowy przewoźnik, który właśnie ogłosił, że w perspektywie 3 lat planuje dołączyć do grupy 10 największych polskich biur podróży. Z drugiej strony jeden z przedstawicieli tej właśnie dziesiątki planuje uruchomienie własnej linii lotniczej. Czy mamy do czynienia z pomieszaniem zadań i modeli biznesowych, czy może jednak w tym „szaleństwie” jest jakaś metoda?

Otóż jest, ale chyba tylko po jednej stronie. Rozpoczęcie przez LOT sprzedaży pakietów wyjazdowych, obejmujących nie tylko przelot, ale i rezerwację hotelu, wyżywienie jest niczym innym jak próbą zwiększenia wskaźników wypełnienia samolotów, ale przede wszystkim poszukiwaniem nowych strumieni przychodów. A niczego bardziej, niż rosnących przychodów, ta spółka obecnie chyba nie potrzebuje, bo nie od dziś wiadomo, że poprzez samo cięcie kosztów żadnej linii lotniczej na świecie jeszcze nie uratowano. Jest to więc jak najbardziej słuszne działanie. Jeśli dodatkowo zarządzającym Lot Travel uda się zrealizować zapowiedzi, zgodnie z którymi ich oferta ma być skrajnie elastyczna i dostosowywana do indywidualnych potrzeb każdego klienta, to może się udać. Nie wierzę natomiast, aby LOT Travel dołączy do grona największych polskich biur podróży – aspekt cenowy tych ofert jest zupełnie inny.

Trochę inaczej rzecz ma się z przypadkiem jednego z większych polskich biur podróży, które zdecydowało się uruchomić linię lotniczą. O ile pochwalić trzeba odwagę każdego, kto próbuje wejść na polski rynek przewozów czarterowych, to pamiętać równocześnie trzeba, że historia okazała się w ostatnich latach dość brutalna dla wielu z tych śmiałków. Nie do końca rozumiem potrzebę uruchamiania przez tej wielkości tour operatora własnej linii lotniczej, ale może czas pokaże, że się myliłem. Moja wiara w powodzenie tego przedsięwzięcia jest jednak wystawiona na jeszcze cięższą próbą, gdy słyszę, że autorzy tego pomysłu idą dalej i planują uruchomienie regularnych połączeń z nowego lotniska w Radomiu. Nie wierzę, aby na polskim rynku lotniczym było miejsce dla nowego regionalnego przewoźnika, nawet gdyby warunki operowania na macierzystym lotnisku były zbliżone do ideału.

Czas więc pokaże które z tych innowacyjnych jak na polski rynek pomysłów utrzyma się w dłuższej perspektywie. Najgorzej byłoby, gdyby wszystko zakończyło się na szumnych zapowiedziach, jak to już wiele razy w podobnych przypadek bywało.

bartosz-baca

Jestem jednym z założycieli i Partnerem w BBSG. Jestem też ekspertem Komisji Europejskiej ds. rynku lotniczego. W pracy dla sektora lotniczego staram się poszukiwać nowych modeli wzrostu przychodów pozalotniczych i synergii we współpracy pomiędzy firmami lotniczymi a podmiotami funkcjonującymi w otoczeniu tej branży. Fascynuje mnie obszar związany z poprawą doświadczenia pasażerów i innowacyjne podejście do tworzenia nowych usług dla pasażerów.

Pracuję dla jednostek sektora publicznego, które usprawniają swoje systemy przyciągania inwestycji i chcą bardziej skutecznie stymulować rozwój gospodarczy miast i regionów.

Wcześniej pracowałem w zespole Transportu Infrastruktury i Sektora Publicznego w PwC. Jestem absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydziału Prawa Uniwersytetu Rennes 1 we Francji oraz Studiów Podyplomowych: Zarządzanie i Finansowanie w Sektorze Transportu Lotniczego w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.

bartosz-baca