A ta kolej na lotnisko to po co?

Przez wiele lat zastanawialiśmy się czy warto budować połączenia kolejowe na polskie lotniska, jakie połączenia budować, czy to się opłaci, analizowaliśmy, liczyliśmy. Tymczasem, zupełnie niezależnie od tych rozważań, tak jakby „w tle”, takie połączenia powstają.

W najbliższym czasie na listę lotnisk z bezpośrednim dostępem do kolei dołącza Gdańsk (już właściwie uruchomiona Pomorska Kolej Metropolitalna), Kraków (wracające po dłuższej przerwie zmodernizowane połączenie z dworca Kraków Główny) i lotnisko Olsztyn-Mazury. Większość wypowiadających się na ten temat, a w ostatnich dniach stał się on dość nośny, dwa pierwsze połączenia chwali, a trzecie krytykuje. Czy jest to uzasadniona krytyka?

Wszystko zależy od tego z jakiego punktu widzenia sensowność takiego połączenia analizować. Bo, jeśli chcemy patrzeć na finansowy aspekt funkcjonowania takich połączeń i pytać o ich rentowność to, o zgrozo, może okazać się, że każde z nich należałoby skrytykować i każde z nich należałoby uznać za pozbawione ekonomicznego uzasadnienia. Trudna sprawa. A może nie zawsze chodzi o kasę? Połączenia kolejowe, jak rozumiem, co do zasady są usługami użyteczności publicznej i mogą czasem wymykać się twardej finansowej kalkulacji. Tak chyba też mogłoby być w przypadku połączeń kolejowych na lotnisko, w tym na lotnisko Olsztyn-Mazury. Przyszłe lotnisko zlokalizowane jest w dość dużej odległości od największego miasta regionu – Olsztyna i odczuwać będzie pewne problemy związane z ograniczonym rozmiarem i jakością jego najbliższego obszaru ciążenia. Bezpośrednie połączenie kolejowe ze stolicą regionu w tym przypadku nie pełni funkcji ułatwiającej znaczącym potokom pasażerskim sprawne dotarcie na lotnisko, z ominięciem zakorkowanych ulic, a po prostu zbliża lotnisko do centrum jego obszaru ciążenia.

Argumenty krytykujące połączenie kolejowe na mazurskie lotnisko opierają się między innymi na stwierdzeniu, że przecież nie wiadomo, czy kiedykolwiek pojawią się tam pasażerowie, a jeśli tak to jaki będzie ich wolumen (autorzy tych tez podejrzewają, że znikomy). Jeśli tak postawimy sprawę, tj. stwierdzimy, że sama idea budowania tego lotniska nie ma sensu, to faktycznie dociągnięcie tam linii kolejowej też za bardzo się „nie klei”. Z tym trudno już polemizować, ale to już zupełnie inna dyskusja.

bartosz-baca

Jestem jednym z założycieli i Partnerem w BBSG. Jestem też ekspertem Komisji Europejskiej ds. rynku lotniczego. W pracy dla sektora lotniczego staram się poszukiwać nowych modeli wzrostu przychodów pozalotniczych i synergii we współpracy pomiędzy firmami lotniczymi a podmiotami funkcjonującymi w otoczeniu tej branży. Fascynuje mnie obszar związany z poprawą doświadczenia pasażerów i innowacyjne podejście do tworzenia nowych usług dla pasażerów.

Pracuję dla jednostek sektora publicznego, które usprawniają swoje systemy przyciągania inwestycji i chcą bardziej skutecznie stymulować rozwój gospodarczy miast i regionów.

Wcześniej pracowałem w zespole Transportu Infrastruktury i Sektora Publicznego w PwC. Jestem absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydziału Prawa Uniwersytetu Rennes 1 we Francji oraz Studiów Podyplomowych: Zarządzanie i Finansowanie w Sektorze Transportu Lotniczego w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.

bartosz-baca