Na lotniskach jest drogo czy nie? I kto za tym stoi?

Jakiś czas temu przez niektóre media przetoczyła się fala dyskusji i komentarzy na temat cen w sklepach i restauracjach działających na lotniskach. Strona nazwijmy to „społeczna” uważa że jest skandalicznie drogo. Strona lotnicza dość niemrawo broniła się, że jednak można znaleźć ofertę na każdą kieszeń i że ogólnie na lotniskach jest drożej niż na mieście.

Spór o charakterze PRowskim rządzi się swoimi prawami i oczywiście w postach z facebooka czy Twittera nie ma miejsca na rzeczową dyskusję i argumentację dlaczego tak jest i czy może być inaczej. Nikt jednak nie pokusił się o komentarz że jeśli chcemy latać tanio i do wielu destynacji to jakimś kosztem musi się to odbywać. Jednym z kluczowych czynników atrakcyjności lotniska dla linii lotniczej jest koszt operowania z tego lotniska. Jeśli opłaty lotniskowe muszą być niskie to pieniędzy trzeba poszukać gdzie indziej, czyli w działalności nielotniczej takiej jak parkingi, handel czy gastronomia. Na polskich lotniskach średni udział przychodów z działalności nielotniczej oscyluje wokół 25%. Na rozwiniętych rynkach europejskich ta średnia to już około 35%, a dla dużych lotnisk sięga nawet 40%. Mamy więc co nadrabiać. I lotniska nadrabiają.

Pozostaje jednak pytanie czy ten koszt musi być taki wysoki? Przychód lotniska z handlu i gastronomii wynika głównie z czynszów za powierzchnię i często też z udziału w przychodach generowanych przez sklep. Silna jest więc pokusa aby czynsze śrubować w górę bo to pewny pieniądz, a najemcy z kolei przekładają to na ceny oferowanych produktów. Stąd się bierze obiadek za kilkadziesiąt złotych czy mała kawa za kilkanaście. To chyba jednak nie jest najlepsza strategia. Odchodzą od tego lotniska które najlepiej radzą sobie z generowaniem przychodów z działalności komercyjnej jak Manchester Airport Group czy lotnisko w Kopenhadze. Co w zamian?

A odejście od stałych czynszów za m2 na korzyść udziału w przychodach.

A umowy z najemcami określające punkty odniesienia dla cen głównych produktów, jak np. ceny w galerii handlowej w centrum miasta.

A dodatkowe usługi jak przechowanie zakupów do czasu powrotu.

Można? Można panie i panowie zarządzający. Zwiększy się masa zakupów i wartość sprzedaży to i na procencie od obrotu można wyjść lepiej niż na stałych czynszach. Swoją drogą dziwię się takim ekspertom od handlu na lotniskach jacy operują na większości polskich lotnisk że nie promują takiego podejścia?

sebastian-gosciniarek

Jestem jednym z założycieli i Partnerem w BBSG. Od ponad 10 lat zawodowo związany z branżą lotniczą. Pracowałem dla lotnisk, linii lotniczych, firm handlingowych, samorządów i instytucji rządowych, inwestorów prywatnych w Polsce i w regionie CEE. Realizowałem projekty doradcze obejmujące zagadnienia strategiczne, rozwojowe, plany biznesowe, finansowanie i współpracę z inwestorami i podmiotami prywatnymi.

Szczególnie angażuję się w planowanie rozwoju działalności lotnisk, współpracę przewoźników i lotnisk, rozwój połączeń lotniczych, poprawę connectivity, współpracę różnych środków transportu. Pracuję też nad projektami z zakresu rozwoju gospodarczego i wpływu komunikacji lotniczej na atrakcyjność inwestycyjną regionów i miast. Interesują mnie zagadnienia wpływu działalności lotniczej na rozwój gospodarczy i społeczny – powiązanie wyzwań rozwojowych dla kraju i regionów z działaniami biznesowymi na poziomie poszczególnych podmiotów.

Jestem absolwentem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie i Uniwersytetu Minnesota – Carlson School of Management, gdzie zdobyłem tytuł MBA.

sebastian-gosciniarek